Upał i duchota w dalszym ciągu. Nie wiem jak Wam, ale mi już zdecydowanie zbrzydła 30-stopniowa gorączka. Tak myślałam, że po paru dniach zacznę narzekać. Ramiona spalone, druga noc z rzędu spędzona na siedząco. Jeziora mi się zachciało... Ale przynajmniej użyłam, trzeba przecież!
Dziś dzień spędzony z Olgą, a niedawno z Kają. Uwielbiam takie wieczory, ciche, uspokajające, wśród swoich. Jedyne co się słyszy to śpiew ptaków, a dziś wyjątkowo dalekie odgłosy z brzeskiej majówki.
A teraz spokój, błogi spokój. Chłodne mieszkanie, porzeczkowa woda, jabłko na zakąskę. Mam nadzieję, że nie tylko mnie tak bardzo cieszą te wolne dni.
świetne buty i paznokcie;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądasz:)
dzięki! super wyglądasz :) wpadaj częściej
OdpowiedzUsuńMnie na szczęście upał nie zbrzydł jeszcze a wręcz przeciwnie! ciągle mi go mało! :D
OdpowiedzUsuńNie cierpię upałóóów :c. Ładna pogoda owszem, ale nie skwar.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda ta zawiązana koszula - pomysłowe ;)