wtorek, 26 czerwca 2012

Podobno mamy lato. PODOBNO. Najważniejsze, że jest wolne, którego pragnęłam i potrzebowałam od bardzo dawna.
Co do minionych dni - weekend na dużą piątkę, może nawet szóstkę. Jest dobrze, nie będę ukrywać. W piątek mówię szkole oficjalne "cześć" na całe dwa miesiące. Dlaczego więc mam się nie cieszyć? 
Zastanawiam się tylko jak skorygować swoją złośliwość, bo ostatnio za często jej nadużywam. Powolutku, małymi kroczkami to się zmieni. Nieważne. 
Krótki wpis, ale powinien wystarczyć. Bardziej chciałam przedstawić Wam mojego nowego domownika, nad imieniem jeszcze nie myślałam, ale wszystko w swoim czasie.





niedziela, 17 czerwca 2012

Ten czerwiec mnie przeraża, dni mijają w takim tempie, że chyba nie da się nagle stanąć w miejscu. Może to i lepiej, bo nie mam czasu na myślenie o wszystkim, i o niczym, a z tego zazwyczaj urodzi się coś co mnie zdołuje. Nauki już prawie koniec, widzę wątłe światełko zwiastujące upragnione wakacje. No właśnie, co z wakacjami? Warsztaty stoją pod znakiem zapytania bo daleko mi do umiejętności teleportowania się, i totalnie nie wiem jak dostanę się na Śląsk. Jeśli nie pojadę to nic, i tak czekają na mnie wspaniałe, letnie dni.
Dzisiejszy dzień mam zamiar spędzić, zgodnie jak niedziela nakazuje, leniąc się - herbata i opowiadanie, to na dobry początek.
Wczoraj wróciłam do domu w burzę, zmoknięta, zmęczona, z wrażeniem eksplodującej głowy, ale jakże zadowolona! Urodziny Magdy nad jeziorem, a wcześniej zakupy z tatą, i porcja wrażeń (Wera, od dziś nosisz mi zapasowe bluzki w torbie ;\) podczas wybierania prezentu z Werą i Marcinem. Jeśli powiem, że było fajnie to chyba powiem za mało. To strasznie miłe uczucie wiedzieć, że ma się przyjaciół, że potrafią zaakceptować wszystkie moje wady, zwłaszcza roztargnienie i skłonność do drażliwości jak wczoraj. Czasem myślę, że nie zasługuję na takich ludzi, ale mimo wszystko dziękuje życiu, że znaleźli się na mojej drodze pełnych wybojów i ślepych uliczek.
Niech tyle wam wystarczy, resztę zachowam dla siebie. Do następnego!

piątek, 8 czerwca 2012

Hohoho, ale mnie tu dawno nie było... Minął maj, minęły złe, smutne chwile związane z utratą bliskiej mi osoby. Śmierć sieje zamęt, smutek, bezsenność i rozmyślanie o życiu. Teraz mam większą świadomość, że w każdej chwili może mnie zabraknąć. No ale Carpe Diem, więc nie zagłębiajmy się w tamte tematy.
Czerwiec rozpoczął się świetnie. Goreń w towarzystwie boskich ludzi, wśród swoich, przy których mogę się śmiać głośniej niż zwykle i mówić to co chcę mówić. Bez kompletnych ograniczeń.  Następnie wspaniała wiadomość o zakwalifikowaniu się do finału ogólnopolskiego konkursu literackiego w Warszawie. Teraz czekam cierpliwie na lipcowe warsztaty ufundowane przez organizatorów.
Znów poczułam totalny luz i zastanawiam się czy to dobrze. Nauki nie koniec. W przyszłym tygodniu czeka mnie włoski, matma (pozdeeeer), i milion innych przedmiotów, o których nie mam teraz ochoty pisać, o!
Zostawiam trochę zdjęć z czasu mojej nieobecności i życzę równie przyjemnego czerwcowego weekendu jak mój :)