poniedziałek, 31 października 2011

Dzisiejszy dzień dał mi dużo do myślenia. Przeżyłam chwilę, w której uświadomiłam sobie jak kruche jest nasze życie. W każdym momencie możemy zamienić się we wspomnienia, które będą jedyną rzeczą jakie po nas zostaną. Może za dużo wymagam od życia? Nie jest ważne jak ono wygląda, ważne, że je w ogóle mamy. Tak mało brakowało...
Chciałam już dziś napisać, bo wątpię, że jutro znajdę czas aby tu wejść. Jutrzejszy dzień na pewno będzie skłaniał do zadumy, do jakichś głębszych refleksji. Ostatnie dni dały mi już dużo do myślenia. Nie chciałabym więcej takich sytuacji jak dzisiejsza. Dostałam jedną nauczkę, nie potrzebna mi już druga.
Ludzie odchodzą, a my nie możemy ich zatrzymać. To przecież nie od nas zależy. Nie potrafimy przewidzieć kiedy nas opuszczą, kiedy zostawią nam tylko dobrą myśl po sobie. Tak strasznie chcielibyśmy zmienić świat... Sprawić żeby dotykało nas mniejsze cierpienie. Śmierć kogoś bliskiego jest dla nas okrutna. Rani nas dogłębnie.
Doceniajmy tych, którzy nam pozostali. Doceńmy tych, którzy są zawsze obok nas. Doceńmy abyśmy później nie żałowali...

sobota, 29 października 2011

w końcu odpoczywam! Przyjechałam z Torunia, rzuciłam się na łóżko i mam zamiar odespać jutro cały tydzień, włącznie z dzisiejszą pobudką o 6,30... 
Generalnie nie było źle, ale następnym razem koniecznie zabieramy ze sobą plan miasta! Tracę głos, chyba od dzisiejszego śmiechu w pociągu. Uwielbiam się z wami śmiać! Gdyby spełniły się wszystkie nasze najbliższe plany byłoby prześwietnie! 
Wypiłam sobie cappucino z czekoladą, wbijam pod prysznic i wskakuję pod kołdrę! A niech mnie ktoś tylko spróbuje obudzić, oj, będzie źle, będzie źle! 

Fociaczki z dzisiejszego wypadu: 









środa, 26 października 2011

po raz kolejny jakieś choróbsko mnie dorwało! nie ma co, grypka mnie lubi chyba.
dzisiaj dzionek w domu, kurowałam się w towarzystwie dziadków. kooocham takie dni. gorąca herbata i wpatrywanie się za okno. jesień mi pomachała. liście już opadły, pies wgramolił się w ich wielki stos i ani myślał wyjść czystym. siąpił deszcz a ja miałam obok siebie nagrzany grzejniczek i nic nie było mi straszne!
teraz tylko trzeba zrozumieć wartość bezwzględną z matematyki i godnie rozpocząć weekendzior w piątek. jutro na pewno tu nie zajrzę bo już umówiłam się z matmą, która jest tak pociągająca, że nie można jej odmówić... :(
w sobotę Toruń, juhu!

wtorek, 25 października 2011

rutyna. rutyna. rutyna. dzień jak co dzień. byle do weekendu. byle do najbliższego wolnego dnia... czasem nie potrafię sobie z nią radzić. czasem ratuje mnie myśl, że mam na co czekać, a czasem, że mi najzwyczajniej w świecie nie warto... dziwne.
wypiłam sobie herbatę z pigwą i zastanawiam się co ze sobą zrobić. uczyć się na jutro nie muszę, więc chyba odwiedzę na szybko simsiaki ; > ale tak naprawdę na szybko, żeby nie uzależnić się na resztę tygodnia!
dzisiaj ruszyła mnie wena i napisałam wiersz. może kiedyś wstawię. nie lubię się dzielić tym co robię dla samej siebie.
no dobra, to tyle na dziś.

poniedziałek, 24 października 2011

noc w LMK cz.1

A to takie z nocy w szkole! 
Z Martą K i Olgą :*. Na zdjęciu rozpakowujemy się i jeszcze nie jesteśmy świadome jak bardzo nie wyspane wstaniemy. 
Tak czy owak było nieźle. Mity zaliczone na 5, integracja była przednia, straszenie się w środku nocy też! 
Mam nadzieję, że będę mieć więcej zdjęć, wtedy od razu tu wstawię. 
Jeny, kocham takie popołudnia! No może nie do końca biorąc pod uwagę myśl o następnym dniu, w którym plan lekcji po prostu miażdży... Chyba jednak jakoś przeżyjemy, tak mi się wydaje.
Nawet nie wiedziałam kiedy minęło mi przedpołudnie i znalazłam się w cieplutkim autobusiku!
A tak z innej beczki. Dzisiaj w końcu zdałam sobie sprawę z tego, że czasem nieprawidłowo przyszywamy do siebie łatkę człowieka z wiecznymi problemami. Czym są moje codzienne, czasem banalne problemy z porównaniem ludzi chorych, bezdomnych, umierających... Co dzień idąc do szkoły czy z niej wracając, widzę ich, patrząc jak mimo wszystko zmagają się z przeszkodami. Cholera. Jaki straszny czuję wtedy ból, przypominając sobie moje słowa w trudnych chwilach. Ostatnio mówiłam do przyjaciół - "gorzej być nie może". Okazuje się, że są ludzie, którzy jak się okazuje mają gorzej, a jednak radzą sobie ze wszystkim i w ich sercu jest jeszcze miejsce na radość. Gdzieś na ich twarzy zobaczysz błąkający się uśmiech. Gdzieś w środku nich jest nadzieja. Nadzieja, którą mi tak trudno odnaleźć...
Nie mogłam tego dusić w sobie. Musiałam to napisać. Po przemyśleniu tego jakoś rozjaśniło mi się w głowie. Chyba po prostu czasem nie potrafię docenić tego co mam. Najwyższy czas by dostrzec te dobre strony.
Mam ochotę na gorącą czekoladę i jakiś dobry film. Na film niestety nie starczy mi czasu, więc muszę się zadowolić czekoladą. Zatem miłego wieczoru! :)

niedziela, 23 października 2011

23 Październik

Tu mnie jeszcze nie było.
Postaram się pisać jak tylko będę mogła. Czasem 'dopada' mnie jakaś mądra myśl, z którą koniecznie chcę się podzielić. Pamiętnikiem też tego nie nazwę, bo zazwyczaj piszę w nim rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jak mi się zachce to wstawię coś mojego, jakieś opowiadanie albo choć jego część.
Tymczasem zabieram się do przygotowań na kolejny, trudny tydzień...
A tu macie coś w sam raz na niedzielne popołudnie. MP3