wtorek, 25 października 2011

rutyna. rutyna. rutyna. dzień jak co dzień. byle do weekendu. byle do najbliższego wolnego dnia... czasem nie potrafię sobie z nią radzić. czasem ratuje mnie myśl, że mam na co czekać, a czasem, że mi najzwyczajniej w świecie nie warto... dziwne.
wypiłam sobie herbatę z pigwą i zastanawiam się co ze sobą zrobić. uczyć się na jutro nie muszę, więc chyba odwiedzę na szybko simsiaki ; > ale tak naprawdę na szybko, żeby nie uzależnić się na resztę tygodnia!
dzisiaj ruszyła mnie wena i napisałam wiersz. może kiedyś wstawię. nie lubię się dzielić tym co robię dla samej siebie.
no dobra, to tyle na dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz