poniedziałek, 24 października 2011

Jeny, kocham takie popołudnia! No może nie do końca biorąc pod uwagę myśl o następnym dniu, w którym plan lekcji po prostu miażdży... Chyba jednak jakoś przeżyjemy, tak mi się wydaje.
Nawet nie wiedziałam kiedy minęło mi przedpołudnie i znalazłam się w cieplutkim autobusiku!
A tak z innej beczki. Dzisiaj w końcu zdałam sobie sprawę z tego, że czasem nieprawidłowo przyszywamy do siebie łatkę człowieka z wiecznymi problemami. Czym są moje codzienne, czasem banalne problemy z porównaniem ludzi chorych, bezdomnych, umierających... Co dzień idąc do szkoły czy z niej wracając, widzę ich, patrząc jak mimo wszystko zmagają się z przeszkodami. Cholera. Jaki straszny czuję wtedy ból, przypominając sobie moje słowa w trudnych chwilach. Ostatnio mówiłam do przyjaciół - "gorzej być nie może". Okazuje się, że są ludzie, którzy jak się okazuje mają gorzej, a jednak radzą sobie ze wszystkim i w ich sercu jest jeszcze miejsce na radość. Gdzieś na ich twarzy zobaczysz błąkający się uśmiech. Gdzieś w środku nich jest nadzieja. Nadzieja, którą mi tak trudno odnaleźć...
Nie mogłam tego dusić w sobie. Musiałam to napisać. Po przemyśleniu tego jakoś rozjaśniło mi się w głowie. Chyba po prostu czasem nie potrafię docenić tego co mam. Najwyższy czas by dostrzec te dobre strony.
Mam ochotę na gorącą czekoladę i jakiś dobry film. Na film niestety nie starczy mi czasu, więc muszę się zadowolić czekoladą. Zatem miłego wieczoru! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz