niedziela, 15 kwietnia 2012

"Tam, tam, ta ram, ta ram, ta ram,
ta ram, tam, ta ram, ta ram...
Papieros w dłoni cicho zgasł,
siedzę sam, późno już.
Za oknem księżyc świeci sam,
dobrze mu tak - jest nas dwóch."
Spędzam popołudnie z muzyką, cytrynową wodą i oczywiście nauką. Czeka mnie jutro matematyka i polski. Mam nadzieję, że jakoś mi to pójdzie choć po tym weekendzie trudno mi się zebrać i wziąć do ręki jakikolwiek podręcznik.
Nie było mnie tutaj dość długo (a tak czekałam żeby opisać swoje święta!), wyszło tak, że chciałabym tamte przedświąteczne dni wywalić ze swojego życiorysu. Ktoś mógłby pomyśleć, że przesadzam ale dla mnie zdecydowanie to tak nie wyglądało. No ale... Żyje się dalej, jest jeszcze wiele dni żeby nadrobić czas stracony na zamartwianie się. Żeby tylko majówka nie wyglądała podobnie... Zostały do niej całe dwa tygodnie. Powtarzam sobie po cichu "jeszcze trochę, troszeńkę i odpoczniesz."
Ostatnie cztery dni spędzone u siostry - czyli kozacko! Zabrałam się za "Zielone drzwi" Grocholi, i mimo że zostało mi jeszcze parę stron do końca, już mogę polecić. Wspaniała książka, w której pisarka opowiada o swoim życiu. Wciągająca, zaskakująca i przepełniona optymizmem. Przeczytajcie kiedyś.
Myślę, że na mnie już czas. Matematyka woła mnie z biurka. Przetrwajmy ten tydzień jakoś, okej?


1 komentarz: