Miałam wpaść tu wieczorem, ale dzisiaj mam miliard myśli na godzinę więc nic dziwnego.
Zwinęłam mamie książkowe romansidło, zaparzyłam herbatkę i wuala - popołudnie zaplanowane. Kolejny poniedziałek mija, kolejny dzień przybliża mnie do czegoś... No właśnie, czego? Myśli tłoczą mi się w głowie i próbują ułożyć w całość. Nie potrafię ich poukładać, chyba nawet przywykłam do bałaganu.
A tu zostawiam wiersz napisany w poprzedni weekend i kilka fotek.
Wiersz bez tytułu
"Słodkie winogrono
i gorzki wieczór.
Pomarańczowe światło
abażurowej lampki
i czerń za oknem.
Czerstwy chleb
i miętowa herbata.
Pięć żmudnych dni
tygodnia
składających się
na codzienność.
Dwa – na pociechę.
Idę na spacer.
Parasol z marzeń
zabieram
i w kieszeń chowam
troski.
Odpoczywać chcę,
nie mam sił
żeby znów się
gubić..."
wiosna z wiatrem hula po ogrodzie
brzoskwiniowa niespodzianka od mamy. polecam!
Ooo lubię brzoskwiniowe kosmetyki :) Obserwujmy? :)
OdpowiedzUsuńCzyj to wiersz? ;>
OdpowiedzUsuńkosmetyki wyglądają smakowicie!
to mój wiersz! :)
OdpowiedzUsuń